Marta MarkiewiczMałgorzata Piekarska: moja choroba jest jak spadający głaz – nie da się jej zatrzymać
Rozpoznanie: tętnicze nadciśnienie płucne
Szukając właściwej diagnozy Małgorzata Piekarska przebyła długą drogę – od lekarza rodzinnego rzez specjalistów z dziedziny pulmonologii i alergologii, ale również hematologii. Dopiero znaczne pogorszenie stanu zdrowia i niemożność spania na leżąco sprawiły, że przeprowadzono pogłębioną diagnostykę i wykryto tętnicze nadciśnienie płucne wynikające z prowadzonej wcześniej chemioterapii.
– W moim przypadku diagnoza trwała zaledwie pół roku. To stosunkowo krótko patrząc na doświadczenia innych pacjentów, którzy na właściwą diagnozę czekali blisko 7 lat. Natomiast w moim przypadku choroba zachowywała się jak spadający głaz- nie chciała się zatrzymać i spowodowała nieodwracalne zmiany w obrębie najdrobniejszych tętnic w płucach. Doszło do ogromnej niewydolności serca, dużego powiększenia prawej komory i każda nawet prozaiczna czynność – jak umycie zębów – okazywało się dla mnie ponadludzkim wysiłkiem- wspomina Małgorzata Piekarska.
Choroba podporządkowała sobie życie całej rodziny. Każdy wyjazd musi być dokładnie zaplanowany i logistycznie przygotowany. Pomimo licznych przeciwności Małgorzata Piekarska stara się szukać również plusów swojej choroby. – Miałam żal do życia. Pierwsza choroba – astma – ograniczyła moją aktywność, druga – hematologiczna – była sprawdzianem determinacji, trzecia – tętnicze nadciśnienie płucne – pokazało mi, że nie muszę sobie radzić ze wszystkim sama, mam prawo prosić o pomoc i szukać życzliwych osób, które otoczą mnie opieką i będą stanowili dla mnie ogromne wsparcie- podkreśla.
prezes Fundacji Rzecznicy Zdrowia
